Pozytywna Dyscyplina – wywiad z Joanną Baranowską

Rozmowa z Joanną Baranowską –  coachem i psychologiem specjalizującym się w pracy z mamami, które czują się rozczarowane swoim życiem. Pomaga im BYĆ MAMĄ NA WŁASNYCH ZASADACH, odbudować swoje życie po urodzeniu dziecka, zbudować zgodną ze sobą równowagę i zyskać więcej miłości i radości, dla siebie, dzieci i rodziny. Promotorka Pozytywnej Dyscypliny w Polsce.

Redakcja: Na stronie www.pozytywnadyscyplina.pl jest napisane, że metoda „Jest niezwykle skuteczna, oparta na wzajemnym szacunku i miłości”. Co to jest Pozytywna Dyscyplina i na czym polega jej skuteczność?

Joanna Baranowska: Pozytywna Dyscyplina jest tradycyjnym podejściem wychowawczym. Jej korzenie sięgają początku XX wieku i psychologii społecznej Alfreda Adlera1 i Rudolfa Deikursa2. Wpisuje się w nurty psychologii adleriańskiej. Sama Pozytywna Dyscyplina została stworzona na początku lat 80-tych i jest używana w rodzinach i szkołach na całym świecie już od ponad 30-tu lat.To jest metoda dla ludzi omylnych, którym brakuje cierpliwości. Zajmuje się nie tylko zachowaniem dziecka (i rodzica), ale też tym, co czujemy i co myślimy. Nie oczekuje, że zmienimy się w RoboCopów, ale pokazuje, jak możemy wykorzystać swoje emocje w konstruktywny sposób. Daje konkretne wskazówki, co robić. Czyli nie oczekuje się od rodziców kosmicznej cierpliwości jako leku na całe zło, ale daje się im konkretne wskazówki, co mogą robić w różnych sytuacjach (przykładem są tu karty technik Pozytywnej Dyscypliny).

Redakcja: W naszych czasach słowo „dyscyplina” ma negatywny wydźwięk. Mnie kojarzy się z autorytarnym, niemalże wojskowym stylem wychowywania. Jakie znaczenie ma dyscyplina w tej metodzie?

Joanna Baranowska: Słowo dyscyplina oznacza podążanie za liderem, edukowanie. W Pozytywnej Dyscyplinie kładziemy bardzo duży nacisk na samodyscyplinę rodziców i uczenie dzieci samodyscypliny. Bycie spełnionym człowiekiem i skuteczne dążenie do swoich celów wymaga od nas dyscypliny polegającej na punktualności, realizowaniu kolejnych kroków na drodze do celu, odpowiedzialności za swoje emocje, zachowywania się w sposób godny (nikt już tak chyba nie myśli o zachowaniu), pełen szacunku i kulturalny. W Pozytywnej Dyscyplinie uczymy dzieci takich zachowań i w taki sam sposób odnosimy się do dzieci. Dlatego w Pozytywnej Dyscyplinie nie ma kar ani nagród, które nie są ani pełnym szacunku, ani godnym sposobem wpływania na zachowanie drugiego człowieka.

Redakcja: Słyszy się o Marshallu Rosenbergu i empatycznej komunikacji, Thomasie Gordonie i wychowaniu bez porażek, Jesperze Juulu i ideach szacunku i współdziałania czy o autorkach Adele Faber i Elaine Mazlish i ich sposobach na skuteczną komunikację z dziećmi. Czym wyróżnia się Pozytywna Dyscyplina spośród innych metod budowania relacji z dziećmi?

Joanna Baranowska: Przede wszystkim Pozytywna Dyscyplina jest metodą wychowawczą, czyli uwzględnia potrzeby dzieci i ich rozwojowe umiejętności (czego nie robią inne popularne metody). Pozytywna Dyscyplina tak jak te inne metody jest oparta na szacunku, budowaniu relacji i zrozumienia i jednocześnie daje rodzicowi konkretne pomysły i nawet przykłady zachowań, np.: struktury spotkania rodzinnego, które rodzic może wykorzystać, ale nie musi. Odkąd używam tej metody, nie mam już żadnych pytań, rozumiem, co się dzieje z moim dzieckiem i wiem, jak mam zareagować i kiedy jest ten właściwy moment. Nie dam sobie wmówić, że przytulanie dziecka zachowującego się niegrzecznie jest złe, bo wiem też, jak mam z nim porozmawiać, by budować pewne domowe zasady. Na zakończenie może powiem, że znam programy rodzicielskie w duchu NVC, które trwają po pół roku, tymczasem uczestnicy szkoleń Pozytywnej Dyscypliny i coachingu indywidualnego potrzebują o wiele mniej czasu, by odczuć ogromną poprawę w relacjach ze swoimi dziećmi. Życie rodzinne nie staje się bezproblemowe, ale jest o wiele łatwiejsze.

Redakcja: Jak trafiła Pani na tę metodę wychowawczą? Co sprawiło, że odkryła ją Pani dla siebie?

Joanna Baranowska: Odpowiem anegdotą. Zawsze denerwowałam się, kiedy ktoś mi mówił, że jakieś biznesowe powołanie do niego trafiło. Jednak z Pozytywną Dyscypliną było tak, że po jednym z moich mamowych warsztatów on-line (jestem coachem mam na własnych zasadach) jedna z uczestniczek poprosiła mnie o kilka minut rozmowy. Zawsze mam kilka minut po warsztacie i odpowiadam na różne pytania, wspieram, więc i tym razem się zgodziłam. Thuy (Wietnamka, z którą współtworzymy markę Pozytywnej Dyscypliny w Polsce) zaczęła mi opowiadać o tym, jaką wspaniałą metodę wychowawczą poznała i że chciałaby, abym ja się nią zajęła w Polsce. Byłam wtedy do tego zupełnie nieprzygotowana i czułam, że przecież i tak mam mnóstwo pracy ze swoją główną marką, więc po co mi jeszcze coś więcej. Thuy namawiała mnie tak bardzo, że zgodziłam się przejrzeć materiały i wtedy wpadłam po uszy. Mój synek skończył akurat dwa latka i miałam w głowie tysiące pytań wychowawczych, na które znalazłam odpowiedzi w materiałach przesłanych przez Thuy. I od tamtej pory, a minęły już cztery lata, nie mogę przestać gadać o tej metodzie.

Redakcja: W jaki sposób Pozytywna Dyscyplina uczy umiejętności społecznych i życiowych, takich jak: szacunek, dbanie o innych, rozwiązywanie problemów, współpraca czy wnoszenie swojego wkładu w społeczeństwo?

Joanna Baranowska: W Pozytywnej Dyscyplinie rodzice uczą się lepiej rozumieć potrzeby dzieci (a to jest bardzo proste, gdy zna się kilka podstawowych koncepcji). W efekcie są w stanie lepiej dopasować swoje działanie do sytuacji i rezultatu, którego w danym momencie potrzebują. Pozytywna Dyscyplina podpowiada też, co konkretnie możemy zrobić. Nie są to ogólne wskazówki w stylu: bądź cierpliwy i konsekwentny, ale konkretne kroki: powiedz to czy tamto, zapytaj o uczucia dziecka, opowiedz o swoich, poczekaj, aż się uspokoicie, stwórz plan… i wiele innych. Każda z tych podpowiedzi/technik pomaga rodzicowi działać z szacunkiem i egzekwować szacunek, zaprasza dziecko do współpracy i zadbania o potrzeby wszystkich zainteresowanych osób. W wielu sytuacjach to dziecko znajduje odpowiednie rozwiązania, a nie tylko ma ślepo wykonywać polecenia. Upodmiotawiamy je w tej relacji, ale także obdarowujemy pewną dozą odpowiedzialności, z którą świetnie sobie radzi. Dzięki temu, że dzieci i dorośli czują się w tych metodach ważni i potrzebni, odpowiedzialni i kompetentni, wprowadzenie tej metody jest bardzo łatwe i zachęcające. A w efekcie codzienne życie i trudniejsze sytuacje są rozwiązywane przy zachowaniu norm wzajemnego wsparcia i szacunku, a dzieci i dorośli mają mnóstwo sytuacji, by budować takie umiejętności na właściwym dla siebie poziomie wiedzy i doświadczenia życiowego.

Redakcja: Czy każdy rodzic jest w stanie nauczyć się działać w oparciu o Pozytywną Dyscyplinę i zgodnie z jej założeniami budować dobre relacje z dzieckiem?

Joanna Baranowska: Każdy, bo zasady tej metody są uniwersalne dla wszystkich istot społecznych, a ludzie takimi są. Co więcej, od czasu do czasu w warsztatach uczestniczą rodzice z lekkimi zaburzeniami autystycznymi lub z dziećmi o takich zaburzeniach i oni tą metodą są zachwyceni. Niektórzy rodzice mówią, że to jest matematyka dla rodzica. Nie musimy błądzić już w oparach intuicji i zastanawiać się, czy właściwie postępujemy. Nie wszyscy zresztą ją mamy na tyle silną, by przeciwstawić się presji społecznej (ja w każdym razie miałam z tym trudność). Pozytywna Dyscyplina sprawia, że wiem, co robię w relacji z dziećmi i dlaczego to robię…

Redakcja: Rozmawiamy o tym, że warto tę metodę wcielać w życie. Ale od czego zacząć? Jak zacząć pracować nad sobą i z dziećmi? Co by Pani doradziła osobom zainteresowanym takim sposobem komunikacji?

Joanna Baranowska: Są dwie drogi, obie najprostsze. Można zacząć od wiedzy i obejrzeć nagrania webinarów na stronie pozytywnadyscyplina.pl , które przedstawiają ogólne założenia tej metody. Można też zacząć od przejrzenia kart TECHNIK POZYTYWNEJ DYSCYPLINY  lub nagrań, które ich dotyczą (także na blogu Pozytywnej Dyscypliny).

Redakcja: Czy Pani zdaniem Pozytywna Dyscyplina ma szansę zaistnieć w szkołach, przedszkolach, czyli wszędzie tam, gdzie są dzieci, opiekunowie i interakcje między nimi?

Joanna Baranowska: Tak, jak najbardziej. Już teraz prowadzimy szkolenia dla przedszkoli w całej Polsce. Co ważniejsze, istnieją książki POZYTYWNA DYSCYPLINA DLA NAUCZYCIELI i cały program wdrożenia tej metody w realiach szkolnych. Okazuje się, że koncepcje Pozytywnej Dyscypliny świetnie sprawdzają się zarówno w wychowaniu domowym, jak i szkołach i przedszkolach, czyli tak jak Pani powiedziała, wszędzie tam, gdzie są dzieci. Okazuje się na przykład, że szkoły wprowadzające Pozytywną Dyscyplinę nie tylko zmniejszają liczbę aktów przemocy czy wandalizmu o 90%, ale także podnoszą się w nich wyniki szkolne uczniów. Powiem szczerze, że dla mnie brzmi to niemal jak magia, ale widząc to, jak ta metoda działa w domu, wierzę w to całkowicie.

Redakcja: W naszym Programie Smart Start skupiamy się na działaniach w obszarze wychowania oraz szeroko pojętej edukacji ekonomicznej i przedsiębiorczości. Dlatego chciałabym zapytać, w jaki sposób zostały zebrane fundusze na uruchomienie tego projektu? Bo przecież zdobycie licencji, przetłumaczenie książki, wydanie jej, stworzenie strony – to chyba wymagało dużych nakładów finansowych?

Joanna Baranowska: To jest rzeczywiście bardzo ciekawa historia. Idea Pozytywnej Dyscypliny wydawała mi się tak nośna, wartościowa i pomocna dla rodziców, że pomyślałam, że możemy poprosić rodziców o pomoc w zebraniu pieniędzy na ten projekt.
Zdecydowałam się na zebranie środków poprzez akcję finansowania społecznościowego (crowdfunding), na Polak Potrafi. Akcja trwała niemal dwa miesiące i zakończyła się sukcesem, angażując kilkaset osób do wsparcia.
Ludzie są bardzo wspierający, jeśli tylko rozumieją cele i się z nimi identyfikują.

Redakcja: Jakie macie plany rozwoju?

Joanna Baranowska: Pozytywna Dyscyplina potrzebuje ludzi, Edukatorów, którzy wesprą adaptowanie tej metody i przekażą ją rodzicom i nauczycielom. W tym momencie, aby stać się edukatorem i szkolić, trzeba ukończyć kurs on-line w formie video. W jego ramach otrzymuje się pełen podręcznik technik szkoleniowych i masę narzędzi.  Marzy mi się, żeby o PD usłyszał każdy rodzic w Polsce i mógł wybrać, czy skorzysta z tych narzędzi, czy nie 🙂

Redakcja: Dziękuję bardzo za rozmowę.

Joanna Baranowska: Również bardzo dziękuję.

1 Alfred Adler (1870 – 1937) był Wiedeńskim psychiatrą, współczesnym Freuda, jednak znacząco różnił się od niego poglądami na naturę ludzką. Adler wierzył, że zachowanie nie jest motywowane zdarzeniami z przeszłości, ale jest ukierunkowane na uzyskanie przynależności i znaczenia oraz wynika z tego, co każdy człowiek decyduje na temat tego, kim jest, jacy są inni i jak działa świat.

2 Rudolf Dreikurs (1897 – 1972), również pochodził z Wiednia, kierował jednym z ośrodków opieki nad dziećmi, w których stosowano metody Adlera w klasach i w środowisku rodzinnym. W 1937 roku uciekł przed nazistowskimi prześladowaniami do USA. Dreikurs był jedną z pierwszych osób, które rozumiały korzyści płynące z terapii grupowych. Był niestrudzonym orędownikiem relacji opartych na wzajemnym szacunku, zarówno w domu, jak i w szkole. Jego najbardziej znane książki to Children the Challenge (Dzieci to wyzwanie), Maintaing Sanity in the Classroom (Pozostać przy zdrowych zmysłach w klasie), The Psychology of the Classroom (Psychologia klasy).