Jak nauczyć dziecko odpowiedzialności finansowej?

Recenzja książki

O tym, że edukacja finansowa jest ważna, nie trzeba już chyba nikogo przekonywać. Oczywiście są różne teorie i sposoby na uczenie dzieci odpowiedzialności finansowej. Autor książki Bank Taty David Owen przedstawia, na podstawie własnych doświadczeń, jak wprowadzać dzieci w świat pieniędzy. Pokazuje też, na jakie trudności możemy się natknąć podczas rodzinnych ustaleń finansowych. Książka nie podaje co prawda gotowej i jedynej recepty na to, jak kierować edukacją ekonomiczną naszych pociech, ale daje dużo cennych wskazówek. Z całą pewnością Owen zwraca uwagę na ważne kwestie, które powinniśmy przemyśleć i dopasować do własnych potrzeb.

Od czego zacząć?

Według autora Banku Taty przede wszystkim powinniśmy zacząć od spojrzenia na pewne sprawy z punktu widzenia dziecka. Starajmy się zrozumieć, jak na świat, czas, pieniądze i zadania patrzy młody człowiek. Jeśli chcemy nauczyć dziecko oszczędzania, na pewno nie może to być wymuszone, a cel powinien zostać w miarę szybko osiągnięty. Przekonywanie pociechy, że odkładanie małych kwot na książeczkę oszczędnościową po to, aby w przyszłości np. mogło studiować, mija się z celem. Dla dziecka okres nawet jednego roku jest bardzo długi, a co dopiero, gdy na efekty oszczędzania trzeba czekać około piętnastu lat.

Założyć bank? Prowadzić giełdę?

David Owen proponuje założenie banku – jego instytucja nazywała się „Bank Taty”. Powstała przede wszystkim po to, żeby nauczyć dzieci oszczędzania. Konta w tym banku były bowiem dość wysoko oprocentowane. Dzieci mogły przekonać się, że pieniądze, których nie wydadzą w danym miesiącu, zarabiają. Oczywiście oprocentowanie musi być dostosowane do naszych możliwości finansowych, nie powinno być za wysokie, ale też nie może być zbyt niskie, ponieważ dzieci nawet nie zauważą przyrostu na koncie.

Kolejnym krokiem jest nauka inwestowania. Dzieci autora grały na giełdzie, choć była to oczywiście „Giełda Taty”. Nie będę jednak zdradzać szczegółów jej działania. Zachęcam do lektury książki, aby poznać tajemnicę działania domowej giełdy. Dodam tylko, że jest to świetny pomysł na wdrożenie dzieci w świat inwestycji.

Kieszonkowe? Obowiązkowo!

W książce Bank Taty znajdziemy wiele argumentów uzasadniających słuszność i potrzebę dawania dzieciom kieszonkowego. Przede wszystkim dlatego, że dzieci najlepiej uczą się przez doświadczenie. Możemy przedstawiać i tłumaczyć różne teorie dotyczące finansów, ale dziecko musi spróbować samo zarządzać pieniędzmi, żeby się tego nauczyć. Dlatego lepiej, jeśli zacznie to robić na małych kwotach i popełniać drobne błędy, niż jak od razu wskoczy na głęboką wodę. Tak jak wspomniałam, argumentów „za kieszonkowym” wraz z uzasadnieniem znajdziemy w książce znacznie więcej.

Przeczytać Bank Taty?

Podsumowując, polecam przeczytanie książki Bank Taty. Być może ktoś mimo wszystko wybierze inną ścieżkę edukacji finansowej dla swojego dziecka, niemniej Owen podaje dużo cennych wskazówek odnośnie nauki zarządzania pieniędzmi, które na pewno pomagają rozwiązać wiele problemów związanych z wprowadzaniem dzieci w świat finansów.