Z dzieckiem wśród zwierząt, czyli wizyta w ZOO

Zwiedzamy Wrocław, część 1

„Dzieci lubią misie, misie lubią dzieci…”

Tak śpiewał Uszatek w niezapomnianej dobranocce. Rzeczywiście coś w tym jest. Większość dzieci uwielbia zwierzęta. Psychologowie chwalą dobroczynnym wpływ zwierzaków na rozwój człowieka. Dermatolodzy przekonują, że codzienny kontakt z czworonogami, podobnie jak odrobina brudu, zwiększa odporność. Między innymi dla wszystkich miłośników przyrody będzie dzisiejszy wpis.

Na celownik biorę stolicę Dolnego Śląska – Wrocław. Szczególnie skupię  się na tamtejszym ZOO. Któż z nas nie zna go z oglądanego w dzieciństwie programu państwa Gucwińskich „Z kamerą wśród zwierząt”?

Fot. Emilia Adamów, Z dzieckiem wśród zwierząt, czyli wizyta w ZOO.

Wizyta w ZOO – dlaczego właśnie wrocławskie?

Ten rozległy, zielony ogród zoologiczny jest rewelacyjny. Wszędzie są drzewa, więc łatwo o cień. Spaceruje się przyjemnie. Z każdej strony jest przestrzeń. Zwierzaki mają pomysłowo zaadaptowane wybiegi, dzięki czemu nie jest monotonnie. Tereny przeznaczone poszczególnym gatunkom są przygotowane tak, żeby zwierzęta miały warunki zbliżone do naturalnych.

Wszystko to sprawia, że można tam spokojnie spędzić cały dzień. Podobno przy pięknej pogodzie ZOO przeżywa oblężenie, i to nie tylko w soboty, więc warto wybrać się jeszcze przed pełnią sezonu.

Fot. Emilia Adamów, Z dzieckiem wśród zwierząt, czyli wizyta w ZOO.

Perła ogrodu

Od czego zacząć? Od słynnego afrykarium. Jest rzeczywiście imponujące! To unikatowy na skalę światową kompleks przedstawiający różne ekosystemy związane ze środowiskiem wodnym Czarnego Kontynentu. W kilkudziesięciu basenach, akwariach i terrariach prezentowane są zwierzęta zamieszkujące plaże i rafę koralową Morza Czerwonego, rzekę Nil, krainę Wielkich Rowów Afrykańskich, głębię Kanału Mozambickiego, plaże Wybrzeża Szkieletów (Namibia) i dżunglę dorzecza Kongo.

Już z zewnątrz obiekt wydaje się nowoczesny. W środku widać modny beton, szkło, metal. Zresztą wszystko tu robi niesamowite wrażenie: ogromne akwaria, rewelacyjny szklany tunel, cudny las tropikalny, a na zewnątrz akweny dla kotików i pingwinów. Budynek posiada trzy kondygnacje, z czego jedna znajduje się pod ziemią, a także rozległe wybiegi i akweny wodne na zewnątrz.

Na stronie internetowej wrocławskiego ZOO można znaleźć informację, że w basenach ekspozycyjnych jest 15 000 000 litrów wody, czyli tyle, ile wody mieści się w 6 basenach olimpijskich.

Fot. Emilia Adamów, Z dzieckiem wśród zwierząt, czyli wizyta w ZOO.

Afrykarium – krok po kroku

Afrykarium to naprawdę jedyny w swoim rodzaju obiekt. Pierwszy etap podróży to Morze Czerwone. Tym samym barwny świat rafy koralowej znany z albumów staje się dostępny niemalże na wyciągnięcie ręki. W części poświęconej Afryce Wschodniej można podziwiać majestat hipopotamów nilowych. Co ciekawe, zwierzęta te można obserwować na dwa sposoby: od strony wody przez szklaną ścianę akwarium oraz „z lotu ptaka”, będąc już piętro wyżej.

Najciekawszym (nie tylko dla dzieci) ogniwem trasy jest Kanał Mozambicki. To tutaj potężne żółwie, groźne rekiny, niezwykłe płaszczki przepływają tuż, tuż obok nas. Podobnie jak mnóstwo innych stworzeń morskich, o których dzieciaki czytają w książkach, a które tu, krocząc noga za nogą przez oszklony tunel, można podziwiać w realu. Zachwycające!

Fot. Emilia Adamów, Z dzieckiem wśród zwierząt, czyli wizyta w ZOO.

Idąc dalej, docieramy do Wybrzeża Szkieletów. Nazwa co prawda nieco mroczna. I myląca. Szkieletów żadnych nie widać. Za to wspaniale prezentują się afrykańskie kotiki (często mylone z fokami) oraz dreptające zabawnie pingwiny.

Wreszcie możemy zmierzyć się z dżunglą w pobliżu rzeki Kongo (a przy tym nie wydajemy majątku na podróż, nie musimy się szczepić, nie „tracimy” całego urlopu, bo zamiast lecieć na Czarny Ląd jedziemy tylko do Wrocławia A4). Warunki w tej części afrykarium są adekwatne do przyzwyczajeń przebywających tam zwierząt. Zmarzluchy poczują się jak w raju, a ci, którym nie po drodze z wilgocią i wysoką temperaturą, tylko rzucą okiem na groźne krokodyle i ruszą dalej. Bo przecież wrocławskie ZOO to nie tylko afrykarium!

Królestwo państwa Gucwińskich

Zachwycając się nowoczesnością obiektu, nie można zapomnieć, że budynek jest przecież położony w ogromnym parku z mnóstwem zwierząt. Tu już nikt nie wyznacza trasy zwiedzania. Idzie się tam, gdzie prowadzą nas dziecięce pasje. Maluch lubi słonie, to idziemy do słoni. Starszak dopomina się o tygrysy, to: mówi i ma. Z kolei córka upiera się przy nosorożcach, to szukamy nosorożców. Tudzież różnych gatunków niedźwiedzi albo nietoperzy czy wilków. No i oczywiście rozkosznych małpek fikających tuż nad głowami spacerowiczów. W ten sposób, realizując koncert życzeń każdego członka rodziny, można obejść większość terenu.

Fot. Emilia Adamów, Z dzieckiem wśród zwierząt, czyli wizyta w ZOO.

Zainteresowani konkretną wiedzą przyrodniczą bez trudu odnajdą czytelne tabliczki z informacjami, a także drogowskazy. Jeśli ktoś nie czuje się pewnie w nowych miejscach i ma problem z orientacją przestrzenną, warto skorzystać z przystępnej aplikacji na telefon. Dla najmłodszych można wypożyczyć drewniany wózek w stylu retro, żeby odciążyć młode nogi, które nagle „tu i teraz” odmówią posłuszeństwa.

Fot. Emilia Adamów, Z dzieckiem wśród zwierząt, czyli wizyta w ZOO.
Fot. Emilia Adamów, Z dzieckiem wśród zwierząt, czyli wizyta w ZOO.

Ciąg dalszy nastąpi…

A ci, którzy szybko się regenerują (albo w ogóle nie męczą…), niech zarezerwują trochę czasu na spacer po Starym Mieście. Najważniejsze zabytki Wrocławia są zlokalizowane w ścisłym centrum. Nawet krótka przechadzka po Rynku pozwoli poczuć ducha tego pięknego miasta. Nie sposób w jednym wpisie oddać jego uroku, dlatego w kolejnym znów zabiorę Państwa do stolicy Dolnego Śląska.

Strona ZOO we Wrocławiu